Smoczek? Nie!!!

smoczek

Z niepokojem obserwuję “dzióbki” naszych najmłodszych pozamykane  smoczkami. Dziecko wypluje smoczek-nie ma sprawy!  Mama szybciutko podnosi go z ziemi, oblizuje i hop do dziecięcego pyszczka!  Po tej ziemi niedawno przechodził pan z psem, który zrobił tu kupkę, wcześniej posiusiał kotek z sąsiedztwa, ooo, dostojnie przechadzała się duża mucha. Nic to-ślina mamy załatwi wszystko? Nie załatwi, ale to tylko jeden ze “smoczkowych” problemów. Dzieci używające zbyt długo smoczka-uspokajacza to kandydaci do wad zgryzu i wad wymowy. Sprawdźcie sami-gdy nie rozmawiacie i nie jecie czubki Waszych języków dotykają do  okolicy za górnymi zębami, czyli Wy nic nie robicie, a Wasze języki ćwiczą górny ruch niezbędny do realizacji wielu głosek (np. t, d, n, l, sz, cz, ż, r). W tym czasie Wasze dziecko zapchane smoczkiem ma język ułożony płasko na dnie jamy ustnej. Minie jakiś czas i będziecie oczekiwali, że pięknie powie: czapka, szalik, żabka, rower. Nic z tego-język nie będzie w stanie unieść się ku górze i czasami nawet przy wymawianiu głoski [l] zobaczycie, że wsuwa się on między zęby, a w eleganckim języku polskim wszystkie głoski wymawiamy z językiem za zębami 😉
Wniosek: smoczek-precz!, ale jeśli już Wasze dziecko baaaardzo, baaaardzo musi to najdalej do końca pierwszego roku życia.

Tagi:  ,

4 komentarze do Smoczek? Nie!!!

  • Przemek  mówi:

    myślę, że jestem na czasie w temacie ;-), wraz z Żoną ograniczamy podawanie smoczka naszemu smykowi. Jednakże chcąc kupić smoczek kierowaliśmy się informacjami, że dany smoczek nie tylko uspokajają dziecko, lecz także wspierają zdrowy rozwój jamy ustnej. Gdy dziecko ssie, ćwiczy mięśnie i doskonali koordynację pomiędzy szczęką, podniebieniem, językiem i ustami. Pomaga to wspierać prawidłowe oddychanie, jedzenie i rozwój mowy oraz skutecznie zapobiega wadom zgryzu. Czy tak jest faktycznie? teraz sam nie wiem :)

    • Ewa Kuczyńska  mówi:

      Leżąc bez smoczka w buzi dziecko ma język na dnie jamy ustnej,a czubek uniesiony w okolice tzw. wałka dziąsłowego,czyli tej nierówności, którą wyczujesz, gdy “podrapiesz” językiem okolice podniebienia tuż za górnymi zębami.Reasumując-maluch leży,a język…ćwiczy górne ruchy, które będą potrzebne do realizacji m.in. głosek l,r,sz,ż,cz,dż,a także do tzw. dojrzałego połykania.Gdy Twoje dziecko ma w buzi smoczek to czubek języka jest na dnie jamy ustnej (w okolicy wewnętrznych powierzchni dolnych zębów), a nie przy wałku dziąsłowym. Dlaczego dziecko ma potem z łatwością wypowiedzieć te wymienione wyżej głoski,jeśli one wymagają języka spionizowanego,a jęzorek Twojego malucha do tej pory tego ruchu nie ćwiczył? Kolejna sprawa-połykanie. Na pewno zauważyłeś, że Twoje dziecko połykając wysuwa czasem język między wały dziąsłowe lub zęby, jeśli już je ma:-)Taki typ połykania nazywamy niemowlęcym i jest on prawidłowy do mniej więcej końca 2. roku życia. Potem wszyscy połykamy w sposób dojrzały-spróbuj, gdzie masz czubek języka w czasie połykania. Na górze? za górnymi zębami?-to dobrze, tak ma być. “Zatykając” smoczkiem dziobek swojemu dziecku nie dajesz mu szans na pionizację języka i być może skazujesz go na przetrwałe połykanie niemowlęce. A teraz popracuj wyobraźnią:dziecko z tym typem połykania będzie w czasie połykania każdorazowo naciskać na zęby. Wiesz,ile razy w ciągu doby połyka (ślinę, pokarmy) maluch?-ok.2000-2500. Co zrobią zęby pod naciskiem silnego przecież języka? odpowiedz w necie po hasłem- protruzja siekaczy…Polecam także hasełko-seplenienie międzyzębowe…Uff,popisałam sobie:-) Pozdrawiam:-)

  • Przemek  mówi:

    dziękuję za fachową odpowiedź :), w każdym bądź razie nasz Synek dostaje smoczka w ostateczności. Myślę, że niedługo całkowicie odejdziemy od tego :)

Odpowiedz Anuluj odpowiedź